54
Potrzebuję przestrzeni. Nie takiej zwykłej, ale takiej w której będę zamknięta ciasno we własnym świecie. Moje marzenia i plany zmieniają się w maksymalnym tempie. Codziennie rano budzę się z poczuciem nienawiści do samej siebie ale przyznam szczerze, również z nadzieją na coś nowego dla mojej duszy. Moje serce przeżywa obecnie chorobę psychiczną. Nie przeczę temu, nie wstydzę się tego i nie ukrywam. Zszargane uczuciami nienawiści, miłości, żalu i tęsknoty próbuje walczyć o swoją wolność. I chociaż na każdym kroku, za każdym zakrętem czai się Mysliii ono dzielnie stara się uodpornić na niego. I czasem czuję się silna i wyzwolona i przyznam szczerze, że mimo iż chwilowe to wyzwolenie jest to za każdym razem coraz dłuższe i coraz więcej nadziei mi to daje.
Patrząc w stecz widzę swoje szalone życie, pełne energii, pochopności, niemoralne. Ale zaczęłam nabierać do siebie pewnego rodzaju dystansu.
Nie patrze na związki w sensie "nie ten to następny". To właśnie jedno ze stwierdzeń niemoralnych wręcz. Kiedyś patrząc na mężczyznę przedmiotowo, sama stawałam się takim przedmiotem. Ale chce sobie powtarzać "JESTEM SILNĄ NIEZALEZNĄ KOBIETĄ, KTÓRA POTRAFI OSIĄGNĄĆ W ŻYCIU COŚ WIĘCEJ.... cOŚ WIĘCEJ I PONAD NIEGO" I zbudowałam plan drugi:
2. Nie czekać. Jak przyjdzie czas, sam przyjedzie na białym koniu!
Dodaj komentarz